Nawet policjanci mogą zostać wykorzystani przez przestępców, o czym sam przekonałem się w miniony weekend. A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie, od wiadomości otrzymanej na Messenger’ze od dobrej koleżanki. Treść była bardzo krótka: „Masz może płatność blik :-)”. I to był dopiero początek problemów…

EDIT: Dopiero jak skończyłem tekst, to zauważyłem, że chyba trochę się rozpisałem… Ale mimo to zapraszam do poniższej, dość długiej, ale moim zdaniem ważnej, lektury.

Artykułów o tym, jak dużym zagrożeniem są oszuści wykorzystujący, nie ma co się oszukiwać, naiwność innych, napisałem dziesiątki. Codziennie w policyjnych raportach czytam o mieszkańcach naszego województwa, którzy zwiedzeni gładką mową przestępców przelewają im kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, a zdarza się, że nawet kilkaset tysięcy złotych. Mało brakowało, a mógłbym dołączyć do grona tych osób.

Wszystko wydarzyło się w sobotnie popołudnie, które spędzałem w domu i robiłem to, co zwykle robi się w sobotę popołudniu, czyli starałem się „ogarnąć” mieszkanie po całym tygodniu. W tle leciał serial na Netflixie, a ja starałem się wyłapać wszystkie fabularne wątki. I może właśnie to, że nie skupiałem się na niczym konkretnym prawie zaważyło na tym, że oszustwo mogło się udać. Bo kiedy otrzymałem od koleżanki wiadomość „Masz może płatność blik :-)”, od razu pomyślałem, że może coś jej jestem winien, lub może ona chce mi zrobić przelew za jakąś starą sprawę. Nieco chcąc wybadać temat(miałem bowiem nadzieję, że to nie ja jestem dłużnikiem!), odpowiedziałem, że owszem, mam blika, ale dopytałem skąd pojawiło się to pytanie. W tamtej chwili jeszcze nie przeszło mi przez myśl, że to wszystko to zwykła ściema.

Jednak w tym samym momencie zadzwoniła do mnie narzeczona, która tego dnia przebywała na drugim końcu Polski. Zapytała, czy też dostałem wiadomość od naszej wspólnej koleżanki. Uwierzcie lub nie, ale dopiero wówczas zorientowałem się, że dosłownie za chwilę mogłem paść ofiarą przestępstwa. Ja, policjant z wieloletnim stażem, który sam setki razy ostrzegał innych przed oszustami. Przecież od razu powinna mi się zapalić czerwona lampka, kiedy tylko otrzymałem wiadomość, w której padło hasło „blik”. Jednak wyrwany z innej czynności i widząc, że pisze bardzo dobra znajoma, w pierwszej chwili nie przyszło mi do głowy, że to próba ordynarnego oszustwa.

Kiedy zorientowałem się, że niewinna wiadomość prawdopodobnie nie jest od koleżanki, od razu do niej zadzwoniłem. Telefon był zajęty, więc wybrałem numer jej męża. Po chwili odebrał i z zaskoczeniem przyjął wiadomość, że jego żona wysyła wiadomości, zwłaszcza, że siedzi obok niego i prowadzi samochód. Natychmiast po informacji ode mnie(a jak się później okazało nie tylko ode mnie, ponieważ wiadomość na Messenger’ze otrzymało kilkadziesiąt osób, które także starały się ją zweryfikować), zaczęli próby zalogowania się do aplikacji i uniemożliwienia oszustowi wysyłania dalszych próśb o kody blik.

Nie było to jednak takie proste. W tym czasie postanowiłem zająć jak najwięcej uwagi oszusta(bo już wiedziałem na 100%, że to on przejął konto koleżanki), aby w tym czasie nie mógł wykorzystać innych, nieświadomych znajomych. Dopytywałem jakiej kwoty potrzebuje, jak mogę przekazać pieniądze, czy na pewno nie chce gotówki, a nawet przesłałem całkowicie zmyślony ciąg 6 cyfr, który miał być kodem blik. Oszust zaczął dopytywać ile czasu „kod” jest ważny, a kiedy nie działał (co nie jest dziwne, skoro był tylko wymysłem mojej wyobraźni, a nie został wygenerowany przez system) prosił o kolejne i sugerował, że może należy zwiększyć limit wypłat. Cały czas starałem się wciągnąć go w dalszą rozmowę. Po kilkudziesięciu minutach nagle konwersacja się urwała.

Okazało się, że dopiero po wielu próbach koleżance udało się odzyskać dostęp do swojego konta i częściowo je zablokować, będąc już na najbliższym komisariacie Policji, do którego pojechali od razu po otrzymaniu informacji o oszuście. Niestety, w tym czasie przestępca zdążył namówić kilka osób do przesłania kodu blik, a następnie potwierdzenia transakcji. Na tę chwilę ich straty przekroczyły 3 tysiące złotych. Być może, tak jak ja, były czymś rozproszone. Może wiedziały, że jeśli ich dobra i zaufana koleżanka prosi o małą przysługę, to od razu ją spełnią. Może nie miały chwili na zastanowienie i zrobiły to bezwiednie. Niestety, straciły pieniądze, które teraz bardzo ciężko będzie odzyskać. Najgorsze jest to, że sama koleżanka, której konto w aplikacji zostało przejęte, również jest ofiarą, mimo tego, że nie straciła pieniędzy. Jednak oszust zyskał dostęp do jej prywatnych wiadomości i informacji, które może wykorzystać w przyszłości. Możliwe, że nie zdążył ich skopiować, ale tej pewności nigdy nie będzie.

A teraz najważniejsze? Skoro nawet policjant, który zna schemat działania oszustów, mógł dać się nabrać, to jak się przed tym ustrzec? Przede wszystkim być wyczulonym na nietypowe wiadomości, nawet od dobrych znajomych lub rodziny. Jeśli cokolwiek wzbudza nasze, nawet najmniejsze podejrzenie, od razu należy skontaktować się bezpośrednio z tą osobą, czyt. zadzwonić do niej. Nie przez aplikację, którą mógł przejąć oszust, ale po prostu wybrać jej numer i nacisnąć zieloną słuchawkę. To wszystko wydaje się proste, ale jak widać, czasem nawet chwilowe zaćmienie umysłu może doprowadzić do sporych strat.

I jeszcze jedno: pamiętaj, że twoje konto również może przejąc oszust. Dlatego nie tylko zabezpiecz je naprawdę trudnym hasłem (czas haseł „imię1234” już dawno przeminął), ale też skorzystaj np. z dwuskładnikowego logowania, które wymaga wpisania nie tylko wspomnianego hasła, ale podania też jednorazowego kodu, otrzymanego smsem albo wygenerowanego przez specjalną aplikację z gatunku Google Authenticator. W dzisiejszych czasach nieuprawniony dostęp do konta na poczcie e-mail, Instagrama czy Facebooka może skończyć się wieloma nieprzyjemnościami, ze stratą pieniędzy włącznie. Dlatego bardzo proszę: nie dajcie się oszukać i strzeżcie się, na pierwszy rzut oka niewinnych wiadomości, z nietypową prośbą o kod blik czy szybką pożyczkę!

mł. asp. Krzysztof Marcjan
Sekcja Prasowa KWP we Wrocławiu